czwartek, 3 stycznia 2013

♥Rozdział 3♥


Perspektywa Emily:


Gdy otworzyłam oczy, samolot już lądował. Usłyszałam głos stewardessy która zapowiedziała koniec podróży. Wyjrzałam przez okno, Mediolan był piękny. Wysiadłam z maszyny, odebrałam swój bagaż, wsiadłam do taksówki i udałam się do hotelu Plaza. Rozpakowałam się i postanowiłam zadzwonić do Trini. Niestety, nie odbierała. Spróbowałam więc do Demi. Ta odebrała po 2. sygnale.
- Halo, Demi, to ty? - zapytałam.
- Booże, Emily, wreszcie dzwonisz! Już myślałam, że się w życiu nie odezwiesz! - wrzasnęła na powitanie. - Co tam u ciebie? – zapytałam.
- Aaaaa tam, naprawdę nie ma o czym gadać. Wolałabym być z wami. Ale fakt, Mediolan jest piękny.
- Mediolan? A ty czasem nie pojechałaś do Paryża? - zapytała zdziwiona.
- No tak, ale teraz jestem w Mediolanie. No a co u was?
- Nie uwierzysz! Trini została menagerem One Direction!
- Ale że jak to? Serio? Wow! – nie mogłam ukryć zdumienia.
- A jakoś tak wyszło. Ale wiesz co? Coś czuję, że nasza Trini ma adoratora!
- Którego?
- Ogarniasz który to Louis?
- No, ten w paski?
- Taa, ten. Cały czas się na nią gapi!
- Hahahaha! A tobie który wpadł w oko? – jeżeli jeden poleciał na Trini, to na Demi też któryś powinien, w końcu jest ich pięciu.
- No zgadnij!
- Czyżby Harold...? – usłyszałam stłumiony śmiech. - Kurczę, to trzeba leczyć.
- Hahahaha, no jasne. Kiedy wracasz?
- Wszystkie pokazy kończą się dopiero za 2 miesiące. Ale za tydzień będę w Londynie.
- To zajebiście! Spotkamy się?
- Raczej tak. Sorki, muszę już kończyć - usłyszałam pukanie do drzwi.- Muszę lecieć na pokaz. Pozdrów Trini.
- No dobrze, to nie przeszkadzam, pa!
- Do zobaczenia. – rozłączyłam się.
Od razu zrobiło mi się lepiej. Poszłam otworzyć drzwi, w których stał Tom - mój asystent.
- Em, musimy lecieć.
- Okej, tylko wezmę projekty.
Zabrałam swoją teczkę i wyszłam z mieszkania.
Byłam pozytywnej myśli. Rozmowa z Demi podtrzymała mnie na duchu. Cały dzień zapowiadał się fantastycznie.


Perspektywa Trini:


Obudziłam się na tarasie ze szlugiem w ręku. Popatrzyłam na telefon. Była 10.00. Na wyświetlaczu miałam jeszcze nieodebrane połączenia i 6 wiadomości.
Dwa razy dzwoniła do mnie Em. Później do niej oddzwonię. Zaczęłam czytać wiadomości.
Demi:
Dzwoniła Emily, za tydzień będzie w Londynie! Masz pozdrowienia. Ja dzisiaj jestem nieosiągalna, mam sesję. xx
No cóż przynajmniej nie muszę oddzwaniać...
Liam:
Hej i jak emocje po wczorajszym ?
Niall: 
Harry ma dziś piec ciasteczka, wpadniesz ?
Zayn:
Ale Lou się podnieca że mu wybaczyłaś! fap fap hahaha xD
Harry: 
Louis się zmienia! czuję się zazdrosny!
Louis:
Hejoszka :) kiedy do nas wpadniesz ? Nie mogę się doczekać! Chciałbym znów cię.... hmmm.. przytulić! xxx
Postanowiłam im odpisać. „Trini!! Co się z tobą dzieje! Podobno ich nie znosisz...” – powiedziałam sama do siebie.
Do: Liam
Trochę mnie tyłek boli, ale jest dobrze. Dzięki za troskę xx
Do: Niall
Jestem na diecie, ale to przemyślę... xx
Do: Zayn
Sądząc po tych ‘fap fap’ to sam się podniecasz!! x
Do: Harry
Spoko, wiem co czujesz, Demi też się zmienia i też jestem zazdrosna! xx
A teraz Lou. Co ja mam mu napisać?!
Do: Louis
A co, aż taka miękka jestem? Co do spotkania mam zaproszenie, ale nie wiem czy skorzystam. A co do przytulania! Spróbuj mnie tylko dotknąć a wylądujesz na OIOM-ie!! xxx
Okej, pisanie mam za sobą. Dzisiaj postanowiłam nic nie robić. Nie wiem, czy skorzystam z zaproszenia, nie chce mi się siedzieć z tymi przygłupami.
Nalałam wody do wanny i stwierdziłam że chętnie bym spędziła w niej cały dzień. Leżałam tak chyba ze 3 godziny, ciągle dolewając gorącej wody. Siedząc bezczynnie w wannie stwierdziłam, że dawno byłam na dyskotece. Poszłabym z Demi, ale ona dziś nie może. Wreszcie wyszłam z wanny i ubrałam się w czarną sukienkę bez ramiączek, czarne lity z ćwiekami i na to zarzuciłam czarną skórzaną kurtkę. Włosy spięłam w kok i zrobiłam ciemny makijaż. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam zajebiście (tak, wiem, skromna jestem).
Postanowiłam nie jechać autem, tylko się przejść; przecież klub jest niedaleko. Zabrałam klucze i telefon. Byłam gotowa do wyjścia. Pogoda była świetna, jak na Londyn. Było około 17, kluby otwierali za godzinę. Postanowiłam nie spieszyć się i pospacerować.
Nagle usłyszałam dźwięk klaksonu i pisk opon. Spojrzałam za siebie. Moim oczom ukazało się czarne Audi A7, z którego wysiadło dwóch facetów: Louis i Zayn.
Zdziwiło mnie to. Co oni robią na mojej dzielnicy?
- Aaa, to znowu wy…
- Aaa, znowu ten entuzjazm - zaczął przedrzeźniać mnie mulat.
- Aj weź przestań - usłyszałam Louisa zwracającego się do swojego towarzysza.
- Ale seksownie wyglądasz - popatrzył na mnie łobuzersko Zayn.
Nie wiem czemu ale spojrzałam na Lou, który patrzył na mulata wzrokiem zabójcy, po czym szturchnął go łokciem w brzuch, aż ten się wygiął. Nagle popatrzył na mnie. Nieźle się speszył.
- A tak w ogóle, to gdzie idziesz? - spytał nieśmiało.
- Do klubu "Extazy". A wy gdzie? - o kurwa, jestem dla niego miła!
- My w sumie też - i popatrzył na Zayna wzrokiem zakazującym mówić mu cokolwiek. - Może pojedziesz z nami?
- Czemu nie? - no niech będzie, dzisiaj jest dzień miłości dla zwierząt.
- To wsiadaj - Zayn wreszcie się wyprostował i skierował w kierunku przednich drzwi. Louis jednak go wyprzedził, sprzedał mu kolejny cios i wzrokiem odprowadził go do tylnych drzwi.
Zaśmiałam się.
- Zapraszam - Lou zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen.
Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Kiedy podjechaliśmy pod klub, Ja spokojnie weszłam do środka, Louis cały czas za mną łaził, a Zayn zaczął wyrywać jakieś plastikowe pustaki. Siadłam przy barze i zaczęłam obserwować bawiących się ludzi. W pewnej chwili podszedł do mnie jakiś chłopak i zaczęliśmy tańczyć. Bawiłam się świetnie. Nagle zauważyłam Louisa zbliżającego się do DJ-a.
Po chwili podszedł do nas:
- Teraz ja - powiedział do nieznajomego.
I zaczęliśmy tańczyć. Na moje nieszczęście DJ puścił wolnego. Lou wydawał się być wniebowzięty.
- To twoja sprawka, co nie?
- Bynajmniej mogę się do ciebie przytulić - odparł z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się do niego. Boże ale on ma oczy, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Może i zachowywał się jak dziecko ale miał w sobie tyle uroku. Coraz mniej przeszkadzało mi moje nastawienie do nich. Wtuliłam się w niego mocniej i poczułam woń jego pięknych perfum. Idealnie. Naszą sielankę spieprzył Zayn. Podszedł i zaczął bełkotać. Był nawalony w cztery dupy.
- Nie - wiemm - jakkk wyyy…aleee ja… do doooo - muu jaa- de.
- Chyba faktycznie musimy jechać - Lou spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. - A może pojechałabyś z nami ?
- W sumie czemu nie, miałam przyjechać na ciastka.
Wsiadłam do samochodu a Mój Pasiasty Przyjaciel zapakował Zayna z tyłu.
Po jakiś 15 minutach byliśmy już pod domem chłopaków. Mulat próbował wyjść z auta o własnych siłach, co skończyło się upadkiem na asfalt. Boo Bear podniósł go, z trudem powstrzymując śmiech. Ja stałam i obserwowałam to z boku.
- Trini, pomóż mi!!! - krzyknął paskowaty, cały czas się śmiejąc.
Podeszłam i wzięłam mulata pod pachę. Na szczęście przez okno patrzył Liam, przynajmniej otworzył nam drzwi. Zaprowadziliśmy go do jego sypialni, po czym zeszliśmy na dół. Rzuciła się na mnie reszta zespołu, witając mnie.
- Jednak skorzystałaś z okazji! - krzyknął uradowany blondasek.
- I co się cieszysz, i tak zjem ci wszystkie ciastka!
W tym momencie Niall uciekł do kuchni i schował połowę ciastek. Resztę przyniósł do salonu, gdzie siedzieliśmy.
- A gdzie Demi? - spytał Harry.
- Miała jakąś sesję, ale pewnie jest już w domu.
Harry wstał po czym wyszedł, z tego, co słyszałam, krzątał się po kuchni. Po chwili zawołał mnie. Wstałam i poszłam.
- Trii,  mogłabyś mi powiedzieć, gdzie mieszka Demi? - zapytał nieśmiało
- Aaa co mi tam, mieszka na Kensington High Street.
Chłopak wybiegł jak poparzony, nawet nie dziękując i zabierając po drodze ciasteczka. Ja wróciłam do chłopaków.
- A Harry gdzie wyleciał ?
- Sama nie wiem.
Siedzieliśmy tak z dobrą godzinkę, kiedy usłyszeliśmy kroki. Po schodach schodził lekko już ocucony Zayn. Wrzasnął na całe gardło :
- PARTY HARD BABE!!!
Popatrzyliśmy tylko po sobie, to w zasadzie nie był zły pomysł. Liam wyszedł z salonu i wrócił z skrzynką piwa i flaszką wódki. Już wiedziałam co się szykuje. Bałam się tego. Ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Gramy w butelkę? - zaproponował Niall.
Wszyscy się zgodziliśmy. Pierwszy kręcił Zayn: wypadło na Louisa. Domyślałam się, jakie będzie zadanie. Ale, jak się okazało, tym razem nie trafiłam. Mimo to nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Zayn wstał i pobiegł do kuchni i przyniósł bitą śmietanę.
- A teraz zliżesz to z Trini! - krzyknął uradowany.
Miałam ochotę coś mu zrobić. Mina Louisa była bezcenna. Widniało na niej zarazem zaskoczenie, radość i zażenowanie.
Mulat podszedł do mnie i zaczął nakładać na mnie kolejne warstwy bitej śmietany.
- Dawaj ogierze! - zaśmiał się szyderczo.
Lou podszedł do mnie, popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem i zaczął pochłaniać śmietanę z mojej szyi i dekoltu. Chłopcy patrzyli na tą scenę co najmniej jak na kadr z filmu erotycznego. Czułam się dziwnie. Po skończonej „pracy” Lou zebrał gromkie oklaski od swoich kumpli.
Gra toczyła się dalej. Zadania nie były już co prawda tak popieprzone, jak to pierwsze, ale przynajmniej było śmiesznie.
Wtedy też zaczęła się libacja. Wszyscy cały czas nalegali, żebym też piła, ale przecież nie po to tyle siedziałam na odwyku. W końcu nie wytrzymałam i wybiegłam na taras. Zapaliłam papierosa i oparłam się o balustradę. Moim zniknięciem zainteresował się jedynie Niall.
- Co się stało? No, chyba że nie chcesz mówić...
- Nie mam nic do ukrycia. - Zaczęłam swoją opowieść o moim nałogu i o tym jak z nim wygrałam.
Widziałam, że słucha mnie uważnie. Patrzył na mnie z troską i współczuciem. Popłakałam się. Siadł koło mnie i mnie przytulił. Długo rozmawialiśmy, miałam wrażenie, że znam go od lat. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.


Perspektywa Demi:


            Ten dzień był niezwykle męczący. Ledwo skończyłam jedną sesję, musiałam lecieć na drugą. Tęskniłam za towarzystwem moich przyjaciółek. Wbijając się w okropny gorset zastanawiałam się, co właśnie robią. Bez dziewczyn było mi jakoś… dziwnie. Sesja dłużyła się niemiłosiernie. Spojrzałam w dal, trzymając w dłoni delikatną filiżankę. Jedna ze stylistek podeszła do mnie i poprawiła mi spódnicę. Na szczęście, fotograf był zadowolony z efektów naszej pracy.
Około godziny 16:00 skończyłam pracę. Poszłam do garderoby i przebrałam się w nowo nabytą sukienkę w biało – niebieskie paski i niebieskie szpilki. Chciałam zadzwonić do Trini, ale ona ma teraz tyle roboty z chłopakami… Wolałam jej nie przeszkadzać, bez względu na to, co robiła. Wreszcie dojechałam do domu. Wysiadłam z mojego autka (BMW X1) i weszłam do domu. Miałam posprzątać kuchnię, ale byłam tak padnięta, że postanowiłam zrobić to kiedy indziej. Weszłam do łazienki i nalałam wody do wanny. Kąpiel postawiła mnie na nogi. Wyjęłam z torebki laptopa, rozłożyłam się w hamaku i zaczęłam przeglądać Facebooka. Tak minęło moje popołudnie. Zrobiło się chłodno, więc weszłam do domu. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać MTV. Przysnęłam na kanapie.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Byłam przekonana, że to Trini. Poczłapałam do hallu. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Rozwalony, poszarpany warkocz, luźny sweterek, legginsy w kwiatki i puchate kapcie (przyznam, dziwny komplet, ale jaki wygodny!) – tak wyglądałam, kiedy nikt już na mnie nie patrzył. Ku mojemu zdumieniu, w drzwiach stał Harry.
- Boże, co ty tu robisz? – spytałam nieźle zaskoczona. – W ogóle, skąd masz mój ad… A, nie, pewnie Trini ci podała.. No, nic wchodź.
To było… hmmm… dziwne. Mój idol, w moim domu, jeszcze z jakąś dziwną torebeczką… Zaprowadziłam go do salonu.
- A gdzie reszta? – zapytałam, aby przerwać ciszę, którą przez chwilę ukrywał telewizor.
- Siedzą w chacie. Ale wiesz… Ja chciałem… - tutaj strzelił takiego buraka, że szok. – Przyniosłem ciasteczka. Chcesz?
Poszłam po talerzyki i po chwili byłam z powrotem.
- Ładny masz dom – powiedział.
- Dzięki. Pyszne ciastka! – odparłam. Chciałam go zapytać o to, po co do mnie przyjechał, ale nie bardzo wiedziałam, jak.
- Wiesz, ja wiem, że może nie powinienem tak do ciebie przyjeżdżać, może miałaś jakieś plany, a ja tak bez zapowiedzi… ale ciałem pogadać.
- O czym? – przyznam, że byłam w niezłym szoku.
- O tak, po prostu. Mogłem zadzwonić, ale wiesz… trzeba mieć numer… - uśmiechnął się. Boże, jaki on ma uśmiech!
Podałam mu mój numer. Ciągle nie wierzyłam w to, co się dzieje.
Zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu, o wszystkim i o niczym. Kiedy nagle spojrzałam na zegarek, była 23:30. On też zauważył, jak szybko minął ten czas.
- Wow, to już naprawdę ta godzina? A ja myślałem, że gadamy dopiero chwilkę. – no i znowu się uśmiechnął.
- Wiesz… Zawsze możesz wpaść, poza tym, jak coś, to masz mój numer… - teraz to ja poczułam niepokojące ciepło własnych policzków.
- Pewnie, że wpadnę! Dzięki za ten wieczór!
Odprowadziłam go do drzwi. Już miał wychodzić, kiedy wypadły mu klucze. Szybko schyliłam się i je podniosłam. On zrobił to samo. Spojrzałam w jego oczy. Były takie piękne… Chyba od razu mnie zaczarował. Zieleń jego tęczówek przeszyła mnie na wylot. Nagle jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Nie wiedziałam, co się dzieje, z resztą, wtedy było mi to obojętne. Położył swoją dłoń na moim policzku. Moje serce waliło jak oszalałe. Przyciągnął moją twarz do swojej. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam ciepło jego ust. Objęłam go. Nie chciałam, żeby ta chwila kiedykolwiek się kończyła. Było po prostu cudownie. Słodycz jego warg nie pozwalała mi się od nich oderwać. Wreszcie jednak nasze usta się rozdzieliły. Znów popatrzyłam w jego oczy. Zabroniłam mu przepraszać, czułam, że właśnie to chciał zrobić.
- Nooooo… To pa… - Wyszeptał mi do ucha.
I wyszedł.
A ja miałam wrażenie, że zaraz dostanę zawału. Przecież to nie był mój pierwszy pocałunek. Ale ten był taki… niezwykły… Wiedziałam, że choćby nie wiem co, NIGDY nikt tego nie pobije. No, chyba, że on…
Usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki telefon. Zaczęłam pisać.
Do: Trini
Masz jutro czas? Musimy pogadać xx
Nie minęła chwila, a dostałam wiadomość. Jednak to nie była odpowiedź od przyjaciółki. „Jakiś nieznany numer…” – zobaczyłam. Przeczytałam.

Nigdy tego nie zapomnę. Dziękuję za ten wieczór. Dobranoc. Twój Harry xxx

            Po raz pierwszy od dawna uśmiechnęłam się do telefonu. Czyli to on… Znowu wróciły wspomnienia sprzed chwili. Zapisałam jego numer. Odpisałam.
Do: Harry
Ja też tego nie zapomnę, przecież wiesz. Zadzwoń do mnie, jak będziesz chciał gdzieś wyjść, czy tam pogadać. Dobranoc xxx
Niestety, nie doczekałam się odpowiedzi. Zasnęłam.



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Przedstawiamy rozdział 3 ;)
To pierwszy rozdział w tym roku! Mamy nadzieję, że nie zwolnicie tempa i szybko nabijemy 1.000 wejść!
Prosimy o opinie i komentarze xx

4 komentarze:

  1. Ta gra w bbutelkę.. dziwie sie tylko, ze Trini nie miała nic pprzeciwko temu, zeby Louis zlizywał z niej bitą śmietanę. ale i tak super.
    wątek roooooooooooooomantycznej pary Demi i Hazzy mi sie najbardziej podoba!
    czeeeekam. <3
    ~ A. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Louisa i Trini !!!!!!!!!!!!
    No a o Harrym i Demi nie wspomnę bo wiecie że ich kocham !
    czekam na następny !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Doobry, dość długi i przyjemnie się go czyta, chociaż uważam, że w części z Trini było zbyt dużo dialogów. Ale tak czy inaczej podoba mi się bardzo, czekam na następny ^^

    @NessyPL

    OdpowiedzUsuń
  4. 57 year old VP Sales Luce Terbeck, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Mycology. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Neon. Pelny artykul

    OdpowiedzUsuń