poniedziałek, 7 stycznia 2013

♥Rozdział 4♥



Perspektywa Emily:


Mój pobyt w Mediolanie dobiega już końca... na szczęście. Najlepiej jest mi w domu, wśród przyjaciół. Pomyślałam o Trini i Demi i postanowiłam do nich zadzwonić.
Trini odebrała po trzecim sygnale:
-Cześć zjebie - usłyszałam powitalny okrzyk w słuchawce.
-Cześć chuju - skwitowałam - co słychać ?
-Aa nic nadzwyczajnego... Z tego, co wiesz, to Demi już ci wszystko wypaplała. Ale mów co tam u ciebie?
- Bagno, jak mam chwilę spokoju to zawsze znajdzie się ktoś, kto mi to spieprzy, ale za kilka dni wracam do Londynu. Co prawda tylko na kilka dni, ale zawsze to coś. A co do One Direction… Może aż tak źle nie będzie... Przekonasz się do nich… Ja w każdym razie nie jestem złej myśli...- w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi i w myślach stwierdziłam, że w tej branży coś takiego jak czas wolny nie istnieje!
-Muszę już kończyć. Może jeszcze zadzwonię, ale nie nic obiecuję.
-Skoro musisz... To pa!
Poszłam otworzyć drzwi. Okazało się, że jest to mój nadgorliwy sponsor, który chciał się szczegółowo dowiedzieć, jak będzie wyglądał jutrzejszy pokaz. Zaprosiłam go do środka, zaparzyłam kawę i przystąpiłam do opisu imprezy.
Dwie godziny wyjęte z życiorysu, ale za to mi w końcu płaci... i to niemałe pieniądze.
Teraz moim jedynym marzeniem jest tylko gorąca kąpiel i romans z łóżkiem. Nalałam więc wody do wanny i siedziałam w niej tak długo dopóki nie zaczęła się robić zimna. Gdy już wyszłam założyłam swoją wściekłoczerwoną satynową koszulę nocną i poszłam czytać książkę.
Po jakiejś godzinie zaczęłam robić się śpiąca... Zgasiłam więc światło i położyłam się spać.




Perspektywa Trini:


Obudziły mnie jasne promienie słońca wpadające przez okno wielkiego tarasu. Ale… zaraz. Jak to? Ja nie mam w pokoju tarasu! Przeraziłam się. Po chwili przypomniałam sobie rozmowę z Niallem. Pewnie zasnęłam i mnie tutaj przeniósł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Utrzymane było w jasnych kolorach, ściany były beżowe a meble białe. Sądząc po tym, że w rogu pomieszczenia stała gitara, a nad łóżkiem wisiała flaga Irlandii, był to pokój blondaska. Aż się zdziwiłam, że tu tak czysto. Żadnego jedzenia ani porozrzucanych ubrań, dosłownie nic. Podniosłam się lekko, aby sięgnąć po telefon. Była 10.30. Postanowiłam wstać. Odsłoniłam kołdrę i zauważyłam, że jestem w samej bieliźnie. Nie no, tego to już za wiele! Może i zasnęłam w ich domu, ale to nie powód, żeby mnie rozbierać! Zobaczyłam, ze na komodzie leżą moje ubrania. Nie miałam innego wyjścia, założyłam je ponownie. Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam Nialla śpiącego na sofie w salonie. Stwierdziłam, ze wygląda słodko jak śpi. Nawet zrobiłam mu zdjęcie.
Myślałam, że reszta śpi w swoich pokojach. Jednak się przeliczyłam. Gdy weszłam do kuchni, mało co się nie posikałam ze śmiechu. Lou spał na stole z marchewką w ręku, a Zayn spał pod stołem. Liama nie było, pewnie poszedł na zakupy albo nadal śpi w swoim pokoju. Weszłam do pierwszego pokoju. Zobaczyłam Harry’ego przytulonego do poduszki i z telefonem w ręce. Nie mogłam się powstrzymać, każdemu cyknęłam fotkę. Jeszcze nadejdzie dzień, kiedy wykorzystam to przeciwko nim. Za to upokorzenie jakie wczoraj przeżyłam. Nawet nie wiem, jak ja się na to zgodziłam! To było co najmniej chore! Ale ja zawsze taka byłam, ostra zabawa bez ograniczeń zawsze mnie kręciła. Chyba właśnie zabawa i palenie pozostało mi z dawnych lat.
Chciało mi się pić. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam sok i nalałam go sobie do szklanki, którą znalazłam w jednej z szafek.
Wzięłam łyka i poszłam do salonu. Z tego, co widziałam, blondynek już się przebudza. Włączyłam TV, właśnie na I FASHION leciał program o modelkach. Pokazali nawet Caroline, ale tylko w urywku. Za plecami usłyszałam głośne jęknięcie. Nialler się obudził.
- Heeej Trini - uśmiechnął się do mnie. - Jak się spało?
- Świetnie, ale moglibyście sobie oszczędzić rozbieranie mnie! - popatrzyłam na niego krzywo i tak jakoś z pogardą.
Irlandczyk spojrzał na mnie z miną zbitego pieska.
- Przepraszam, po prostu nie chciałem, żeby się sukienka pogniotła. I żeby tobie było wygodnie. Nie gniewaj się - powiedział smutny.
- Już się nie gniewam - powiedziałam po ciuchu.
Chłopak się do mnie uśmiechnął i mnie uściskał. Nie mogłam być na niego zła. Na niego się nie da. On po prostu ma coś w sobie. Coś takiego, ze od razu się mu wybacza. Spojrzałam na zegarek; była 12.00. Czas się zbierać.
- Niall, ja już lecę.
- Już? - powiedział smutny.
- Tak, muszę lecieć. Jeszcze dziś mam opisać waszą trasę koncertową.
- Uwzględnisz Polskę? Tam robią dobry bigos! - powiedział z nadzieją w głosie.
- Uwzględnię, specjalnie dla ciebie i twojego bigosu! - zaśmiałam się.
- BIGOOS !!!
- Co się drzesz, wszystkich pobudzisz! - powiedziałam cicho. - Lecę, pa!
Po wyjściu od chłopaków zamówiłam taksówkę, która była po 5 minutach. Podczas jazdy gadałam z Emily. 
Otworzyłam drzwi i udałam się prosto pod prysznic. Założyłam krótkie szorty i białą bokserkę. Makijażu nawet nie robiłam, bo postanowiłam, ze dzisiaj się nigdzie nie ruszam. Mam za dużo pracy. Tak więc wzięłam się do roboty. Trasa chłopaków uwzględniała jedynie Europę. Spisałam państwa, które należało wziąć pod uwagę. Siedziałam nad tym chyba z 4 godziny, ale udało się. One Direction zagra w: Portugalii, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Irlandii, Austrii, Niemczech, Norwegi, Szwecji, Szwajcarii, Danii, Finlandii, Grecji, Wielkiej Brytanii (oczywiście) i w Polsce na specjalne życzenie Nialla. Teraz przydało by się wyznaczyć dzień wyjazdu i dni oraz miejsca koncertów. I zarezerwować pokoje w hotelach. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Hotelu "Hilton", aby zarezerwować pokoje w państwach, w których będą grane koncerty. Wszystko poszło sprawnie. Zamówiłam 5 osobnych pokoi dla chłopaków + jeden dla mnie. Skończyłam pracę na dziś. Strasznie się cieszyłam.
Niestety, po chwili zadzwonił nieznany numer na mój służbowy telefon.
- Witam, tu Trini Fray. W czym mogę służyć? - zapytałam słodkim głosem.
- Dzień dobry, z tej strony producent Brytyjskiego x- Factora, chciałbym zaprosić zespół One Direction na finał 10 edycji programu. Czy byłaby taka możliwość?
- W jaki dzień miał by się odbyć ten finał?
- Za dwa tygodnie. Dokładnie 21 listopada.
- Musimy to przemyśleć. Damy znać do 3 dni. - powiedziałam profesjonalnym tonem.
- Dziękuję bardzo. Czekamy na odpowiedź. Do widzenia.
- Do widzenia.
Po skończonej rozmowie udałam się na górę. Musiałam jechać do domu chłopaków i z nimi to omówić. Dziwnie będę się czuła w ich towarzystwie po wczorajszym, ale trudno. Wzięłam prysznic i ubrałam się w białą bluzkę, do tego pistacjową spódnicę z podwyższonym stanem i tego samego koloru szpilki. Lekko podkręciłam włosy i opuściłam je luźno na ramiona. Zrobiłam lekki makijaż. Pogoda dopisywała, więc nie musiałam brać nic na wierzch. Wzięłam papiery dotyczące trasy oraz kluczyki do mojego samochodu i wyszłam z domu. Po 20 minutach byłam u chłopaków. Drzwi otworzył mi Liam.
- Hej, wszyscy w domu ? - uśmiechnęłam się do niego.
- Tak, są. Zaraz ich zawołam. Idź usiąść do salonu.
Poszłam na wyznaczone miejsce. Zdziwiłam się. Było… czysto. Nigdzie nie walało się jedzenie ani ubrania. Chyba Liam dziś posprzątał. Po chwili na dół zbiegła cała piątka.
- Hej Trini! Świetnie wyglądasz! - wydarli się wesoło.
- Hej. Mam z wami do obgadania parę spraw. - mówiłam poważnie - pierwszą rzeczą jest trasa koncertowa.
- Okej.
Chłopaki rozsiedli się na sofach, więc mogłam zaczynać. Opowiedziałam, w jakich krajach będą koncerty. Niall ucieszył się bardzo, gdy usłyszał, ze będziemy w Polsce. Następnie powiedziałam im o The X - Factor.
- Pewnie, ze się zgadzamy! - krzyknęli równocześnie.
- Tak więc wszystko ustalone. Jutro zadzwonię do producentów i powiem, ze weźmiecie udział.
Chłopaki byli bardzo szczęśliwi, ze będą mogli znów zagrać na scenie, która dała im sławę. Przesiedziałam u nich z dobre 2 godziny, w sumie rozmawialiśmy cały czas o trasie.
Nikt nie wspominał o wydarzeniach z wczorajszego wieczoru. Niestety, nadal czułam na sobie czyjś wzrok. Tym razem nie tylko Louisa, ale i Nialla. Dziwnie czułam się z tym, że przez 2 godziny ktoś nie spuszczał ze mnie wzroku. Zaczęłam się zbierać.
- To ja lecę. Pamiętajcie, pojutrze jest wywiad dla Ellen Show, przyjadę po was około 8 rano. Macie być ogarnięci - obdarzyłam ich wesołym uśmiechem.
Z tego co zauważyłam coraz więcej się uśmiecham. I to przez chłopaków których znam mniej niż miesiąc.
- Ja już tego dopilnuję - powiedział Liam jednocześnie mnie przytulając.
- Mam nadzieję. Jutro nie przewiduje żadnego spotkania. Chyba, ze tak jak dziś coś wypadnie. 
Pożegnałam się z resztą i wyszłam z domu. Na polu było strasznie zimno. Aż mną zatrzęsło. Przez okno zauważył to Lou. Zanim zdążyłam otworzyć drzwi do samochodu, miałam już na sobie bluzę chłopaka, który ją na mnie zarzucił.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałam wkurzona.
- Zimno jest i nie chcę, żebyś zmarzła - wyszczerzył się.
- Aż tak się martwisz o swoją PANIĄ MENAGER? - słowo menager podkreśliłam wyraźnie, żeby zrozumiał, ze nie ma na co liczyć.
Chłopak wyraźnie posmutniał. Ale po chwili wrócił mu uśmiech na twarz.
- Nooo, bardzo się o PANIĄ MENAGER martwię. Zrobiło się zimno a pani jest w samej bluzeczce i króciutkiej spódniczce. - uśmiechnął się łobuzersko. - Tak więc czy raczyła by pani założyć ową bluzę, aby się nie przeziębić?
Mówił  to z taką powagą ze nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać.
- Paniczu, założę pańską bluzę, aby panicz się ode mnie odjebał - wyszczerzyłam się do niego.
Założyłam bluzę i wsiadłam do auta.
- Dziękuję Pani menager, ze spełniła pani moją prośbę.
- Dziękuje za troskę, niestety muszę już jechać. Zaczęłam śpiewać piosenkę "Nie płacz kiedy odjadę"
Chłopak zaczął się śmiać. Po chwili udawał ze płacze. Zamknęłam drzwi do samochodu i tylko jak wyjechałam z podjazdu pomachałam Louisowi, który dalej udawał, ze płacze. Przez całą drogę się śmiałam. Podjechałam pod dom, wysiadłam z auta i udałam się prosto do kuchni. Zjadłam kolację, jeżeli można byłoby tak to nazwać, w końcu była 23.30. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania (bluza Lou pachniała prześlicznie), wykąpałam się, ubrałam w piżamy i położyłam do łóżka. Na komórce miałam 4 nieodebrane wiadomości i 2 połączenia.
Demi:
Masz jutro czas? Musimy pogadać xx
Demi:
Musimy się spotkać i pogadać! Pilne! Dlaczego nie odpisujesz ?
W sumie to nawet nie zobaczyłam wcześniejszego smsa od Demi. Trudno, poczeka sobie do jutra.
Emily:
Czy ja się w końcu do ciebie kiedyś dodzwonię ? xx
Louis:
Zacna Trini, życzę panience słodkich snów xxx
Stwierdziłam ze odpisze im teraz, bo jutro zapomnę.
Do: Demi
Przepraszam, nie zauważyłam smsa, jutro się spotkamy xxx
Do: Emily
Jutro do ciebie zadzwonię xxx
Do: Louis
Głupek! xx
Z uśmiechem na mordce poszłam spać.




Perspektywa Demi:


            Obudziłam się dziwnie… szczęśliwa? Cały czas śniły mi się motylki, kwiatki i takie tam. Spojrzałam na telefon. Miałam 1 wiadomość.
Harry:
            No tak. Teraz wszystko jasne. To wszystko przez Harry’ego. To dzięki niemu znowu chciało mi się żyć. Żyć pełniej, lepiej. Od razu się uśmiechnęłam. Znowu przypomniało mi się nasze pożegnanie. Nasz pocałunek. To, co działo się ze mną potem. To, że nie mogłam zasnąć, to, że ciągle myślałam tylko o nim. Czułam się jak jakaś małolata, która po raz kolejny się zakochała. Tylko, że tym razem było tak jakoś… inaczej…
Harry:
Odezwę się, jak będę miał chwilkę. Śpij dobrze xxx
            Od razu się uśmiechnęłam. Wyskoczyłam z łóżka, ubrałam się w białą bokserkę, różową, tiulową spódnicę i szpilki w jasnym, pudrowym kolorze. Do tego zrobiłam delikatny makijaż i zrobiłam sobie loczki. Stwierdziłam, że wyglądam… mega sweetaśnie. Jeszcze raz spojrzałam na telefon. Nie maiłam kontaktu z Trini. Nie odpowiedziała na moją ostatnią wiadomość. Napisałam jeszcze raz.
Do: Trini
Musimy się spotkać i pogadać! Pilne! Dlaczego nie odpisujesz ?
Chciałam jej jak najszybciej powiedzieć o wczorajszym dniu. Najlepiej osobiście. Spojrzałam na zegarek. Była 11:00. Trzeba się zbierać na sesję. Zjadłam szybko jabłko, wsiadłam do samochodu i pojechałam.
Po drodze cały czas puszczali jakieś wesołe piosenki. Zaśpiewałam wszystkie. Zauważyłam, że dawno nie śpiewałam. Może dlatego, że nie ma Emily? Nie wiem. Ale jak pojadę z Trini na próbę do chłopaków, to przysięgam, że wcisnę jej w łapki gitarę i damy koncert!
Ta sesja była idealna. Miała być do reklamy perfum o nazwie „Sweet Love”. Mój nastrój sprawiał, że każde ujęcie było realistyczne i perfekcyjne. Po pracy zadzwoniłam do Harry’ego. Nie odbierał. No cóż, w końcu jest piosenkarzem, niedługo wyruszają w trasę koncertową, pewnie ma mnóstwo roboty. Spróbowałam skontaktować się z Tri. Niestety, w jej przypadku mogłam liczyć tylko na automatyczną sekretarkę. Nieco się wkurzyłam, ale zdawałam sobie sprawę, że oni ciągle pracują. Nie mogłam mieć im tego za złe.
Pojechałam do domu. Strasznie mi się nudziło, do tego stopnia, że ogarnęłam łazienkę, kuchnię i salon. Potem poszłam po zakupy. Pomyślałam, że skoro mam dzisiaj nic nie robić, bo nie mam z kim, to chociaż się dopieszczę pysznym obiadem. Ledwo weszłam do domu, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Mama? Tata? Ale niespodzianka! Wejdźcie! – ale miałam przeczucie! Posprzątałam dom i zrobiłam zakupy… Lol, jestem jasnowidzem!
            Zrobiłam spaghetti. Moje ulubione. Pogadałam sobie z rodzicami i w sumie bardzo miło spędziliśmy czas. Niestety, już po 2 godzinach musieli jechać. Tata poszedł odpalić samochód.
- A ty, córuś, masz kogoś? – zapytała mnie mama.
Jak ja nie znoszę takich rozmów! Rozumiem, że mama się martwi, ale zawsze czułam zażenowanie. Poza tym, co ja jej maiłam powiedzieć? W końcu, Harry tylko mnie pocałował. Oficjalnie nie byliśmy razem.
- Nooo, wiesz… Mam kogoś na oku, ale nie chcę jeszcze o tym gadać… Wiesz… żeby nie zapeszyć… - tylko tyle wymyśliłam.
Mama cmoknęła mnie w czoło, wsiadła do auta i odjechali. A ja ciągle czułam to zażenowanie.
            Zaczęłam zastanawiać się, co teraz może robić Hazza. Długo nie myślałam. Usłyszałam dźwięk telefonu. No właśnie, dzwonił Hary.
- Heeej, co robisz? – zapytał słodko.
- Aaaa wiesz, strasznie się nudzę. A co, masz jakieś propozycję?
- Nooo, mam. Otóż, czy dasz się namówić na spacer?
Pewnie, czekam na ciebie – odpowiedziałam zalotnie.
- To ja zaraz u ciebie będę. Papa.
- Pa!
Stanęłam przed szafą. W co ja mam się ubrać?! Zaczęłam wywalać z szafy wszystko, co tam miałam. W końcu założyłam beżową sukienkę, białe szpilki, podmalowałam się, poprawiłam loki i byłam gotowa. Z niecierpliwością czekałam, aż zobaczę auto na podjeździe. W końcu przyjechał! Wyskoczyłam z domu, zabierając tylko telefon i klucze.
- To gdzie idziemy? – zapytałam na starcie.
- Może park?
- Pewnie! A co potem? – uśmiechnęłam się. Dopiero po chwili zaczęłam się zastanawiać, czy to aby na pewno dobre pytanie.
- Hmm… Potem się zobaczy – aż mu się oczy zaświeciły.
            Zaparkowaliśmy pod jakimś marketem. Do parku szliśmy już pieszo. Pogoda, jak na tą godzinę (była 21:30), była cudowna. Z resztą, tak samo, jak ten wieczór.
            Na początku miała jednak dosyć… głupia sytuacja. W końcu jeszcze nie jesteśmy razem, ale… jak spacerować, skoro najlepiej jest iść za ręce? Jednak po chwili Harry mimowolnie złapał moją dłoń. Czułam, że po całym moim ciele przeszedł dreszcz.
            Chciałam go zapytać, co dalej. Co z nami. Bo ja nie mam zamiaru (w razie czegoś) cały czas się z nim ukrywać. W końcu usiedliśmy. Odważyłam się.
- Wiesz… mam pytanie… ale nie bardzo wiem, jak o to zapytać… Wiesz… Nie chcę spieprzyć nastroju, czy coś…
Chłopak chyba czytał mi w myślach, bo ledwo skończyłam, on zaczął mówić.
- Jeśli chodzi ci o nas, to chłopcy i tak się już domyślili. Jeżeli chcesz, to jutro im o nas powiemy. Potem twoje kumpelki. Może być?
            A mnie zatkało. Boże, przecież tyle nas różni… Ja zaczynam karierę modelki, on jest gwiazdorem rozchwytywanym na każdym kontynencie. Poza tym, ledwo się znamy! A mimo to mam wrażenie, że był przy mnie zawsze.
- Pewnie, że może! – pisnęłam ze szczęścia. Zanim zdążyłam się opanować, pocałowałam go. I znowu czułam to samo! To samo, tylko jeszcze mocniej. Intensywniej. Miałam wrażenie, że motyle rozwalą mi brzuch. Czułam się szczęśliwa. Ta chwila trwała wieczność. Najwspanialsza wieczność w moim życiu.
            Po „spacerze” zostałam podwieziona pod sam dom.
- A! Nie odpowiedziałeś na moje pytanie!
- Które? – jego oczy się śmiały.
- Noo… wiesz… Zapytałam, co potem…
Znowu nie pozwolił mi skończyć mówić. Moje usta zamknął swoimi. W sumie, mało mi to przeszkadzało. Liczyłam się tylko JA i ON.
MY.
Powoli zaczynało to do mnie docierać. To, ze jestem dziewczyną jednego z najsławniejszych facetów na świecie. Minęła kolejna wieczność. A może i dwie…
Wysiadłam z auta. Pomachałam mu na do widzenia. Wlazłam do domu. Nie chciałam tam wchodzić bez niego. Od razu poszłam do łazienki. Sprawiłam sobie relaksującą kąpiel. Cudownie. Po godzinie wyszłam wreszcie z wanny. Spojrzałam na rozkład mojego następnego dnia. Miałam wolne od 16:00 do 18:30. Wzięłam telefon. Była już 1:30. Miałam jedną wiadomość.
Trini:
Przepraszam, nie zauważyłam smsa, jutro się spotkamy xxx
Postanowiłam do niej nie pisać. Było już późno, a ona ma tyle roboty, że dam się jej wyspać. Zadzwonię do niej rano.
Zaczęłam pisać.
Do: Harry
Jak wszystko wypali, to wpadnę do was z Trini. Załatwimy to za jednym razem. Co ty na to? Dobranoc xxx
Zasnęłam.
 


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Jak nastroje po premierze? U nas gorąco!
Przedstawiamy rozdział 4 i mamy nadzieję, że będzie się Wam go miło czytało ;) xxx




7 komentarzy:

  1. " No tak. Teraz wszystko jasne. To wszystko przez Harry’ego. To dzięki niemu znowu chciało mi się żyć. Żyć pełniej, lepiej. Od razu się uśmiechnęłam. Znowu przypomniało mi się nasze pożegnanie. Nasz pocałunek. To, co działo się ze mną potem. To, że nie mogłam zasnąć, to, że ciągle myślałam tylko o nim. Czułam się jak jakaś małolata, która po raz kolejny się zakochała. Tylko, że tym razem było tak jakoś… inaczej…" Cholernie mi się spodobało nie wiem czemu ale poprostu kdsal;dksl;d piszcie dalej i zapraszam na drugi rozdział .

    http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny !!!!!!
    Kurcze strasznie mnie ciekawi z kim w końcu będzie Emily !! :D Trzymam kciuki za Lou :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne opowiadanie :) czekam na nexta! ;p zapraszam do siebie i liczę na szczery komentarz! Jeśli się spodoba to zaobserwuj :)http://summer-love69.blogspot.com/ ~ @agata_971012 xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeeeeeeeeeee tam. Premiera to #gniot. ~ powiedział potencjalny człowiek. Następnego dnia znaleziono jego ciało. Umarł. Przyczyna śmierci: uduszenie.
    NAJLEPSZY TELEDYSK NA ŚWIECIE!. Tak jak Ten Rozdział. Tyle w nim serca włożonego. Aż chce się dalej czytać.
    CZEKAM NA WIECEJ! <33
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Niewiem dlaczego i czy tylko ja tak mam ale nie widzę tego rozdzaiłu O.o Widzę tylko białe pole. Czy tylko ja tak mam?

    OdpowiedzUsuń