Perspektywa Emily:
Mój ostatni pokaz w Mediolanie
wypadł zniewalająco. Dziś wracam do domu,
po południu mam samolot do Londynu... Fakt, Mediolan jest piękny, ale
stęskniłam się już za domem i moimi "kopniętymi" przyjaciółkami. Mam
im tyle do opowiedzenia…
Cóż... trzeba się powoli zacząć
pakować. Szczerze tego nienawidzę. A do tego ciągle prześladuje mnie myśl, że
spóźnię się na samolot... nie bez powodu. Ja się przecież zawsze spóźniam.
Jak to możliwe, że tak mało ze sobą przywiozłam, a teraz nie
mogę dopiąć walizki?! Zauważyłam, że dość często tak jest. Minęła godzina.
Nareszcie skończyłam pakowanie... Teraz jeszcze tylko tysiąc razy sprawdzić,
czy nic nie zostawiłam i mogę jechać.
Zadzwoniłam po taksówkę i powoli zeszłam do recepcji hotelu.
Rachunki wyrównałam wcześniej, więc mogę już spokojnie jechać na lotnisko.
W drodze pomyślałam, że wypadałoby napisać do dziewczyn, że
już wracam...
Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać:
Do: Trini
Heeej x za kilka godzin mam lot do Londynu. Pewnie dziś się już nie zobaczymy
więc do zobaczenia jutro!
Miałam dziką chcicę dodać "zjebie", ale się
powstrzymałam.
Pisałam dalej.
Pisałam dalej.
Do: Demi
Cześć mam dobrą... albo i złą wiadomość. Wracam do Londynu. Jeszcze dziś mam
wylot. Widzimy się jutro ! xx
Po kilku minutach byłam już na miejscu.
Kiedy stanęłam w kolejce do
odprawy, myślałam głównie o tym, jak wyglądam, czy z koczka nie wyłażą mi
niesforne kłaki i czy nie zaciapał mi się makijaż... bo tego, czy wszystko
pasuje kolorystycznie, byłam akurat pewna. W końcu cały mój dzisiejszy (i nie tylko
dzisiejszy) zestaw jest cały czarny. Spodnie z nitami, bokserka, ulubiony
sweter, a do tego martensy. Idealnie.
Moim największym problemem było
to, że nigdzie dookoła nie było gdzie się przejrzeć. Nie myślę już nawet o
lustrze. Wystarczyłaby mi jakaś szyba czy coś w ten deseń, a tu nic ! Nawet
kawałka blachy! Nie żeby coś, ale strasznie mnie irytują takie sytuacje.
Przecież muszę mieć pewność, że dobrze wyglądam! W tych rozmyślaniach nie
zauważyłam nawet, że już jest moja kolej do odprawy. Ale to dzisiaj sprawnie
poszło !
Chwilę później siedziałam już
wygodnie w samolocie z książką w ręku.
Gdy przyjechałam do domu było już
bardzo późno (około drugiej w nocy). Postanowiłam więc już nie informować
nikogo o przyjeździe. Wzięłam więc prysznic i położyłam się spać... W końcu we
własnym łóżku.
Perspektywa Trini:
Obudziłam się ze świadomością, że nie mam dziś
wiele pracy. Wstałam i ogarnęłam się. Ubrałam się w dziurawe rurki, czarną
bokserkę i moje ukochane trampki. Rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu wciąż
leżała bluza Louisa. Dopiero teraz poczułam, że zapach jego perfum roznosił się
po całym pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:15. Zjadłam
śniadanie składające się z 4 tostów z serem. Pooglądałam chwilę TV i
postanowiłam zadzwonić do producenta X-Factor, żeby poinformować go o naszej
obecności w finale. Facet był bardzo zadowolony. Następnie zadzwoniłam do Demi.
-
Hej, masz dzisiaj czas? Chciałaś pogadać.
-
Hej! Tak, jasne. Możesz przyjechać dzisiaj do chłopaków? Podobno mają jakąś
sprawę. Harry wczoraj mi powiedział.
-
No dobra, będę o 17:00 - powiedziałam nieco zawiedziona. Myślałam, że pogadamy
w cztery oczy.
-
Okej, to do zobaczenia!
- Pa!Po skończonej rozmowie poszłam zapalić. Usłyszałam dźwięk telefonu. Dostałam smsa od Harolda.
Harry:
Dzisiaj
o 17:00 ognisko u nas. Wpadnij, Lou na pewno się ucieszy! xx
Odpisałam
mu.
Do
Harry:
Pewnie,
że wpadnę xx
Było około 12. Em napisała, że jutro wraca. Wreszcie! Mój kochany zjeb! Poszłam na zakupy, bo moja
lodówka świeciła pustkami. Po godzinie byłam już w domu. Zaczęłam sprzątać,
dawno tego nie robiłam. Nim się obejrzałam, była już 15:30. Przydałoby się
ogarnąć przed imprezą. Założyłam czerwone rurki, do tego bluzkę w paski, a na
to zarzuciłam bluzę. Postawiłam na lekki makijaż. Włosy zaplotłam w warkocz.
Byłam gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko wzięłam bluzę Louisa i wszyłam z domu.
Wsiadłam w samochód i po 15 minutach byłam już na miejscu.
Kiedy weszłam do ich domu, Demi jeszcze nie
było. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że będąc ich menagerką, zachowuje się
jakbym była ich koleżanką. Nie czułam się z tym dobrze. Przyznam, polubiłam
chłopaków. Jednak wydawało mi sie to dziwne. Postanowiłam się tym nie
przejmować i dobrze się bawić. Potem to przeanalizuję. Nialler przywitał się ze
mną.
-
Heeeeej! - dał mi buziaka w policzek.
Poczułam
na sobie wzrok Louisa, który stał na schodach i obserwował nas. Z jego oczu
wyczytałam, że nie chciał być gorszy. Zleciał ze schodów i rzucił się na mnie
(znowu). Nie wiedziałam, jak mam na to zareagować.
-
Fajnie, że przyszłaś - uczynił to samo, co blondasek, tylko że próbował bardziej
się przyssać.
-
Spierdalaj pijawko! - zaczęłam się śmiać.
-
Świetnie wyglądasz! - usłyszałam od Horana.
Mina
Louisa zdradzała jego niezadowolenie. Poczułam się niezręcznie. Chłopaki
zaprosili mnie do salonu. Posiedzieliśmy chwilkę.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Harry zleciał z
góry jak poparzony, krzycząc: „Ja otworzę!!!”. Zaczęliśmy się śmiać. W drzwiach
stanęła Demi. Wyglądała prześlicznie.
-
To co, chłopaki, rozpalamy ognisko? - krzyknął Liam.
Po
raz pierwszy od 20 minut dał znak życia. Zauważyłam, że Demi i Harry cały czas
się na siebie gapią. Mało dyskretnie. Podeszłam do nich.
-
Co tam u was, Kevinki? Uważajcie, żebyście się nie zjedli wzrokiem -
powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-
Wiem, że Demi jest apetyczna, ale ty lepiej pilnuj swojego Kevina - wypalił
Hazza.
Z
tym chłopakiem nie będzie łatwo. Po chwili do domu wszedł Zayn.
-
Ognisko już się pali, chodźcie!
Podążyliśmy
za mulatem. Rozsiedliśmy się na ławeczkach i rozmawialiśmy. Po chwili ujrzałam
gitarę Nialla stojącą koło stołu. Popatrzyłam porozumiewawczo na Demi. I
chwyciłam instrument.
-
Co ty robisz? - oczy Louisa zrobiły się ogromne.
-
Będę grać, a co? Takie to dziwne? – odpowiedziałam, nie rozumiejąc jego
zachowania.
Wydawało mi się, że wszyscy chłopcy byli
strasznie zdziwieni. Jeszcze raz spojrzałam na swoją przyjaciółkę. Ta
uśmiechnęła się do mnie. Zaczęłam grać pierwsze akordy piosenki „Torn”. Demi
zaczęła śpiewać, po chwili dołączyłam się do niej. I tak zaczął się koncert.
Gdy skończyłyśmy, chłopaki zaczęli bić nam
brawo, będąc ciągle w niezłym szoku.
-
O cholera! wy jesteście lepsze od nas! - wrzasnął Harry.
Lou
jak zwykle się na mnie rzucił. Chyba mój gniew go podnieca. Zaczęliśmy piec
pianki. Zrobiło się miło. Fajnie nam się gadało, żartowaliśmy, śmialiśmy się.
Nagle Harry wstał. Złapał Demi za rękę i zaczął mówić.
-
Chciałbym... chcielibyśmy wam coś powiedzieć…
-
Cooo, wpadliście? - Zayn zaśmiał się szyderczo.
-
Daj dokończyć. A tak propos - nie. Po prostu... Jesteśmy razem. - po czym
popatrzyli na siebie i zaczęli się całować.
Nie wytrzymałam. Musiałam zareagować.
-
Przestańcie się ślinić. To ohydne - powiedziałam z obrzydzeniem.
-
Wcaaaale nie. Chcesz spróbować? - powiedział ze śmiechem Louis.
-
Nie dzięki. Jakoś nie potrzebuje twoich zarazków.
-
Jeszcze będziecie wymieniać zarazki - wypaliła ze śmiechem Demi.
Chciałam
jeszcze coś powiedzieć, ale zauważyliśmy Liama z Danielle.
Liam
przedstawił nas swojej dziewczynie. Zabawa trwała dalej. Dziwnie sie czułam
obserwując Harry’ego i Demi razem. Chociaż jeszcze niedawno zachowywałam sie
tak samo… Ale Josh to już przeszłość, o której nie chce pamiętać.
Usiadłam na huśtawce, która znajdowała się z
tyłu ogrodu. Zasłaniała ją altanka. Zaczęłam myśleć o moim życiu, kiedy
przyszedł Niall. Dosiadł się do mnie, zaczęliśmy gadać, tak, jak tamtego
wieczoru… Czas znowu szybko leciał. Czułam się przy nim dobrze. Jakoś tak…
bezpiecznie. Nie sądziłam, że jest taki wrażliwy i uczuciowy. Zapewne
dziewczyna, z którą się zwiąże będzie największą szczęściarą. W pewnym momencie
pojawił się paskowaty. Wcisnął się pomiędzy nas. Poczułam woń alkoholu. Nastała
niezręczna cisza. Ni stąd, ni zowąd, Lou zaczął płakać i żalić się, że nikt go
nie kocha. Zaczął wyrzucać Niallowi, że odbija mu dziewczynę. Horan zawstydził
się i zaczął tłumaczyć, że między nami nic się nie dzieje. Że to tylko
przyjaźń... Zaraz, zaraz… jak to między nami?! O CO MU CHODZI?!
Byłam nieźle zdziwiona, a zarazem wkurzona. W
nerwach powiedziałam, że mam chłopaka – Josha. Nagle mina obu zrzedła. Louis
zaczął wyć, a Niall zaczął się obżerać żelkami wyjętymi z kieszeni.
Poszłam stamtąd. Usiadłam koło Danielle i
zaczęłam z nią rozmawiać. Niestety, przez ten incydent nie bawiłam się już tak
dobrze. Wymyśliłam, że brzuch mnie boli i pojechałam do domu. Chciałam
ochłonąć. Nalałam wody i wyłożyłam się w wannie...
Perspektywa Demi:
Dzisiejszy dzień miał być…
wyjątkowy? przełomowy? To dzisiaj wszyscy mieli się dowiedzieć o mnie i o
Harrym. O NAS. DZISIAJ. Cholera, przecież to nie jest pierwszy raz! To dlaczego
się tak przejmuję, denerwuję? Mimo to, nie mogłam się doczekać.
Zaczęłam się szykować na sesję.
No dlaczego właśnie dzisiaj?! Przecież ja w ogóle nie mogę się skoncentrować! W
międzyczasie zadzwoniła Trini. Zaczęłam się ubierać. Założyłam luźną, brązową
tunikę i czarne legginsy. Do tego czarne lity i płaszczyk (powoli robiło się
zimno, mamy w końcu listopad). Umalowałam się lekko, tylko podkreśliłam oczy
kredką. Włosy upięłam w nienagannego koczka.
Już miałam wychodzić, kiedy
zadzwonili, że… sesja odwołana. Fotograf złamał rękę, czy coś. No nic, mam
więcej czasu dla siebie. Poszłam do kosmetyczki. Poprosiłam o coś delikatnego.
Z tego salonu jeszcze nigdy nie wyszłam niezadowolona. Tym razem pani Meggy
znów mnie nie zawiodła. Miałam śliczne, beżowe pazurki z dyskretnym, srebrnym
paskiem. Potem poleciałam do fryzjera, który podciął moje, jakże zniszczone,
końcówki (cóż, praca modelki wymaga poświęceń). Siedząc na fotelu fryzjerskim
dostałam smsa.
Demi:
Cześć! Mam dobrą... albo i złą wiadomość. Wracam do Londynu.
Jeszcze dziś mam wylot. Widzimy się jutro ! xx
Byłam przeszczęśliwa. Jutro się dowie…
Po wizycie w salonie pojechałam
do domu. Była już 15:00, a muszę być gotowa na 17. Wzięłam kąpiel i zaczęłam
się stroić. Stanęłam przed szafą. W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?! Po dłuuugich
rozważaniach postawiłam na pudrowe rurki, biały top, białe szpilki, a do tego
(żeby nie było nudno) czarny żakiet. Do tego biżuteria, obowiązkowo. Zegarek
wskazywał 16:40. Dostałam wiadomość.
Harry:
Kiedy będziesz? Ne mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę xxx
Uśmiechnęłam się to komórki. Odpisałam.
Do: Harry
Właśnie wyjeżdżam, czekaj cierpliwie! Ja też już nie mogę
się już doczekać ! xxx
Wsiadłam do
wozu i odjechałam. Po jakiś 15 minutach byłam już na miejscu, Zauważyłam auto
Trini, musiała przyjechać szybciej. Ciekawe, czy długo już tu jest… Zadzwoniłam.
Drzwi otworzył Harry.
- Heeej – przywitał się, mrugając porozumiewawczo.
Zrozumiałam, o co mu chodziło. Weszłam do środka, przywitałam się ze wszystkimi
i zaczęliśmy się bawić. Po jakiejś godzinie Harry wstał. Złapał mnie za rękę. Powiedział. Jak ja się denerwowałam! Ale było dobrze. Trini pojechała około godziny 23:00, źle się czuła.
Gadaliśmy, śpiewaliśmy, było fajnie. Tylko, odkąd moja przyjaciółka odjechała,
Lou posmutniał. Podeszłam do niego.
- Ej, o co chodzi? Pokłóciłeś się z Tri?
- Niee, a czego? – zapytał, siląc się na uśmiech.
- Przecież widzę, że odkąd pojechała, siedzisz sam i z nikim
nie gadasz. Co jest? Może ci pomogę…
- Bo, widzisz… ja się wygadałem, że ona… mi się… podoba…
- No i co, kłóciła się o to z tobą o to, czy jak? To
przecież nie koniec świata!
- Nooo, niby tak, ale… dla mnie koniec.
- Co ci powiedziała? – przestałam ogarniać.
- Nooo… Powiedziała mi o Joshu, jej facecie… a ja myślałem,
że nie ma nikogo…
- Bo nie ma! A ten Josh to ostatni gnojek, i tyle!
- Coo? Jak to? Okłamała mnie?
- Ne sądzę. Po prostu nie wiedziała, jak o tym powiedzieć…
Niall był przy tym, i ty… Ona jest taka wredna między innymi przez niego!
- Ale co on takiego zrobił?
Opowiedziałam
mu historię Trini. Może nie powinnam, ale w tamtej chwili uważałam, że
zasługuje na to.
- Trini poznała go, jak miała 14 lat. On jest od niej 4 lata
starszy. Był dilerem. To om wciągnął Tri w to gówno! Na początku była
nieśmiała, skryta, ale stawiała jakiś opór. Potem jednak ją przekonał i
spróbowała. Najpierw alkohol, potem tytoń, narkotyki… Wyciągał z niej kasę,
okradał i namawiał do kradzieży. Jej dziadkowie nie umieli ni zrobić… – Tu
zauważyłam, że chciał coś powiedzieć. Wiedziałam, co. – Pozwól, że wyprzedzę
twoje pytanie, jej rodzice nie żyją. Miała nieźle na pieńku z policją.
Przejrzała na oczy dopiero, gdy próbował ją zabić! Groził też jej dziadkom.
Sama zgłosiła się na policję. On siedzi, a ją odesłali na odwyk. Wyszła po
roku. Od tego czasu próbuje ułożyć swoje życie od nowa. Nie ufa facetom, a że
ją zaskoczyłeś, to nic lepszego nie wymyśliła… Ona naprawdę nie jest zła,
trzeba ją po prostu lepiej poznać… - Spojrzałam na Louisa. Był niezwykle
przejęty. Nie był gotowy na taki szok. – Tylko pamiętaj, ta rozmowa MUSI
pozostać między nami. Nie mów o tym nikomu. Bez wyjątków!
Pokiwał tylko głową.
- Aha, i jeszcze jedno. Nie miej jej tego za złe, ona po
prostu potrzebuje czasu.
Wróciliśmy do zabawy. Lou też wrócił do życia. Znowu
śpiewaliśmy i bawiliśmy się. Siedziałam koło MOJEGO Harolda i tuliłam się do
niego. Cudowny wieczór. Poczułam w kieszeni wibracje. To tylko sms.
Trini:
Mam prośbę. Nie gadaj z Lou. Jutro ci wytłumaczę x
Kurczę, muszę jej to powiedzieć…
Do: Trini
Wiem, że mnie zabijesz, ale za późno. Wpadnij do mnie jutro,
pogadamy. Musimy xxx
Zabawa trwała dalej. Cieszyłam się, że nie musieliśmy się
już ukrywać. Nasi przyjaciele już wiedzą…
- Harry… jedno mnie zastanawia. Co z twoimi krwiożerczymi
fankami? Jak nas gdzieś znajdą i uwiecznią, to ja już w zasadzie nie żyję!
- Dlatego mam pomysł. Powiem o tobie jutro, mamy wywiad dla
Ellen Show. Nie wiem tylko, czy będziesz mogła tam pójść ze mną, nie gniewaj
się…
- Spokojnie, rozumiem – i obdarowałam go soczystym
buziakiem. – Dziękuję – Teraz to on pocałował mnie.
Siedzieliśmy tak jeszcze do drugiej w nocy. Wszyscy trochę
popili, ale ja akurat zachowałam wstrzemięźliwość. Jutro musze być przygotowana
na telefon od uszkodzonego fotografa, być może zapewni sobie zastępstwo…
- Dobra, kochani, ja uciekam. Wam też radzę kończyć, jutro
wywiad! – Pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam do mojego auta. Dopiero za
kierownicą uświadomiłam sobie, jak bardzo chce mi się spać. Odpaliłam brykę i
odjechałam. Wchodząc do domu, pierwsze, co zrobiłam, to wzięłam prysznic;
stwierdziłam, że w wannie mogłam usnąć. Wskoczyłam do łóżka. Chwyciłam za
telefon.
Do: Harry
Dobranoc, słońce ty moje xx Kocham cię!! xxx
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Mamy nadzieję, że ten rozdział również Wam się spodoba ;)
Baardzo prosimy! Jeśli spodobał się Wam nasz blog, polećcie go swoim znajomym, STRASZNIE nam na tym zależy!
Prosimy o komentarze i zaobserwowanie!
Z góry WIELKIE DZIĘKI! xxxx
Zakochałam się w tym opowiadaniu *-* na prawdę świetnie piszesz < 333
OdpowiedzUsuńBOSKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńHARRY I DEMI ! <3
UWIELBIAM ICH ! :D
oooo, biedny Louis. Zrobiło mi się go szkoda. Ale para Louis-Trini podoba mi się o wiele bardziej niż Harry-Demi, według mnie za szybko się wszystko dzieje pomiędzy nimi, jest świetnie, ale trochę zbyt "prosto". Miło się to czyta, ale mam nadzieję, że jeszcze zaskoczycie mnie co do tej dwójki, bo tak naprawdę mało wiemy o nich :).
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam także poprzedni rozdział, wybaczcie, że nie skomentowałam, ale byłam wtedy na telefonie, a ten złom nie ładuje mi komentarzy, zbyt skomplikowane jest to dla niego xd.
♥
Czekam, do następnego,
@NessyPL
Oooooo tak. Mimo tego, że uwielbiam na równi Nialla i Louisa, to jednak w tym wypadku chciałabym, żeby ten drugi był z.Trins. Alee pokazcie nam teżr resztę chłopaków.z 1D. Xxxxxxxxxxxx
OdpowiedzUsuńZawsze czytam wasze rozdziały, jednak nie zawsze.od razu je komentuje. Czekam na nexta xd
To jest boskie!! Strasznie podoba mi się wątek z Trini i Louisem ^^ Mam nadzieję, że poinformujecie mnie o następnym rozdziale @nicolettam13 :)nie mogę się już go doczekać! <3
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma 4, 5 i 6 rozdziału a zamiast nich tylko białe pola? o.O
OdpowiedzUsuń