czwartek, 10 stycznia 2013

♥Rozdział 5♥

Perspektywa Emily:




Mój ostatni pokaz w Mediolanie wypadł zniewalająco. Dziś wracam do domu,  po południu mam samolot do Londynu... Fakt, Mediolan jest piękny, ale stęskniłam się już za domem i moimi "kopniętymi" przyjaciółkami. Mam im tyle do opowiedzenia…

Cóż... trzeba się powoli zacząć pakować. Szczerze tego nienawidzę. A do tego ciągle prześladuje mnie myśl, że spóźnię się na samolot... nie bez powodu. Ja się przecież zawsze spóźniam.

Jak to możliwe, że tak mało ze sobą przywiozłam, a teraz nie mogę dopiąć walizki?! Zauważyłam, że dość często tak jest. Minęła godzina. Nareszcie skończyłam pakowanie... Teraz jeszcze tylko tysiąc razy sprawdzić, czy nic nie zostawiłam i mogę jechać.

Zadzwoniłam po taksówkę i powoli zeszłam do recepcji hotelu. Rachunki wyrównałam wcześniej, więc mogę już spokojnie jechać na lotnisko.

W drodze pomyślałam, że wypadałoby napisać do dziewczyn, że już wracam...

Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać:

Do: Trini Heeej x za kilka godzin mam lot do Londynu. Pewnie dziś się już nie zobaczymy więc do zobaczenia jutro!

Miałam dziką chcicę dodać "zjebie", ale się powstrzymałam.
Pisałam dalej.

Do: Demi Cześć mam dobrą... albo i złą wiadomość. Wracam do Londynu. Jeszcze dziś mam wylot. Widzimy się jutro ! xx

Po kilku minutach byłam już na miejscu.

Kiedy stanęłam w kolejce do odprawy, myślałam głównie o tym, jak wyglądam, czy z koczka nie wyłażą mi niesforne kłaki i czy nie zaciapał mi się makijaż... bo tego, czy wszystko pasuje kolorystycznie, byłam akurat pewna. W końcu cały mój dzisiejszy (i nie tylko dzisiejszy) zestaw jest cały czarny. Spodnie z nitami, bokserka, ulubiony sweter, a do tego martensy. Idealnie.

Moim największym problemem było to, że nigdzie dookoła nie było gdzie się przejrzeć. Nie myślę już nawet o lustrze. Wystarczyłaby mi jakaś szyba czy coś w ten deseń, a tu nic ! Nawet kawałka blachy! Nie żeby coś, ale strasznie mnie irytują takie sytuacje. Przecież muszę mieć pewność, że dobrze wyglądam! W tych rozmyślaniach nie zauważyłam nawet, że już jest moja kolej do odprawy. Ale to dzisiaj sprawnie poszło !

Chwilę później siedziałam już wygodnie w samolocie z książką w ręku.

Gdy przyjechałam do domu było już bardzo późno (około drugiej w nocy). Postanowiłam więc już nie informować nikogo o przyjeździe. Wzięłam więc prysznic i położyłam się spać... W końcu we własnym łóżku. 

Perspektywa Trini:




Obudziłam się ze świadomością, że nie mam dziś wiele pracy. Wstałam i ogarnęłam się. Ubrałam się w dziurawe rurki, czarną bokserkę i moje ukochane trampki. Rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu wciąż leżała bluza Louisa. Dopiero teraz poczułam, że zapach jego perfum roznosił się po całym pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:15. Zjadłam śniadanie składające się z 4 tostów z serem. Pooglądałam chwilę TV i postanowiłam zadzwonić do producenta X-Factor, żeby poinformować go o naszej obecności w finale. Facet był bardzo zadowolony. Następnie zadzwoniłam do Demi.

- Hej, masz dzisiaj czas? Chciałaś pogadać.

- Hej! Tak, jasne. Możesz przyjechać dzisiaj do chłopaków? Podobno mają jakąś sprawę. Harry wczoraj mi powiedział.

- No dobra, będę o 17:00 - powiedziałam nieco zawiedziona. Myślałam, że pogadamy w cztery oczy.

- Okej, to do zobaczenia!
- Pa!
Po skończonej rozmowie poszłam zapalić. Usłyszałam dźwięk telefonu. Dostałam smsa od Harolda.
Harry:

Dzisiaj o 17:00 ognisko u nas. Wpadnij, Lou na pewno się ucieszy! xx

Odpisałam mu.

Do Harry:

Pewnie, że wpadnę xx

Było około 12. Em napisała, że jutro wraca. Wreszcie! Mój kochany zjeb! Poszłam na zakupy, bo moja lodówka świeciła pustkami. Po godzinie byłam już w domu. Zaczęłam sprzątać, dawno tego nie robiłam. Nim się obejrzałam, była już 15:30. Przydałoby się ogarnąć przed imprezą. Założyłam czerwone rurki, do tego bluzkę w paski, a na to zarzuciłam bluzę. Postawiłam na lekki makijaż. Włosy zaplotłam w warkocz. Byłam gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko wzięłam bluzę Louisa i wszyłam z domu. Wsiadłam w samochód i po 15 minutach byłam już na miejscu.

Kiedy weszłam do ich domu, Demi jeszcze nie było. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że będąc ich menagerką, zachowuje się jakbym była ich koleżanką. Nie czułam się z tym dobrze. Przyznam, polubiłam chłopaków. Jednak wydawało mi sie to dziwne. Postanowiłam się tym nie przejmować i dobrze się bawić. Potem to przeanalizuję. Nialler przywitał się ze mną.

- Heeeeej! - dał mi buziaka w policzek.

Poczułam na sobie wzrok Louisa, który stał na schodach i obserwował nas. Z jego oczu wyczytałam, że nie chciał być gorszy. Zleciał ze schodów i rzucił się na mnie (znowu). Nie wiedziałam, jak mam na to zareagować.
- Fajnie, że przyszłaś - uczynił to samo, co blondasek, tylko że próbował bardziej się przyssać.
- Spierdalaj pijawko! - zaczęłam się śmiać.

- Świetnie wyglądasz! - usłyszałam od Horana.

Mina Louisa zdradzała jego niezadowolenie. Poczułam się niezręcznie. Chłopaki zaprosili mnie do salonu. Posiedzieliśmy chwilkę.

Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Harry zleciał z góry jak poparzony, krzycząc: „Ja otworzę!!!”. Zaczęliśmy się śmiać. W drzwiach stanęła Demi. Wyglądała prześlicznie.

- To co, chłopaki, rozpalamy ognisko? - krzyknął Liam.

Po raz pierwszy od 20 minut dał znak życia. Zauważyłam, że Demi i Harry cały czas się na siebie gapią. Mało dyskretnie. Podeszłam do nich.

- Co tam u was, Kevinki? Uważajcie, żebyście się nie zjedli wzrokiem - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.

- Wiem, że Demi jest apetyczna, ale ty lepiej pilnuj swojego Kevina - wypalił Hazza.

Z tym chłopakiem nie będzie łatwo. Po chwili do domu wszedł Zayn.

- Ognisko już się pali, chodźcie!

Podążyliśmy za mulatem. Rozsiedliśmy się na ławeczkach i rozmawialiśmy. Po chwili ujrzałam gitarę Nialla stojącą koło stołu. Popatrzyłam porozumiewawczo na Demi. I chwyciłam instrument.

- Co ty robisz? - oczy Louisa zrobiły się ogromne.

- Będę grać, a co? Takie to dziwne? – odpowiedziałam, nie rozumiejąc jego zachowania.

Wydawało mi się, że wszyscy chłopcy byli strasznie zdziwieni. Jeszcze raz spojrzałam na swoją przyjaciółkę. Ta uśmiechnęła się do mnie. Zaczęłam grać pierwsze akordy piosenki „Torn”. Demi zaczęła śpiewać, po chwili dołączyłam się do niej. I tak zaczął się koncert.

Gdy skończyłyśmy, chłopaki zaczęli bić nam brawo, będąc ciągle w niezłym szoku.

- O cholera! wy jesteście lepsze od nas! - wrzasnął Harry.

Lou jak zwykle się na mnie rzucił. Chyba mój gniew go podnieca. Zaczęliśmy piec pianki. Zrobiło się miło. Fajnie nam się gadało, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Nagle Harry wstał. Złapał Demi za rękę i zaczął mówić.

- Chciałbym... chcielibyśmy wam coś powiedzieć…

- Cooo, wpadliście? - Zayn zaśmiał się szyderczo.

- Daj dokończyć. A tak propos - nie. Po prostu... Jesteśmy razem. - po czym popatrzyli na siebie i zaczęli się całować.

Nie wytrzymałam. Musiałam zareagować.

- Przestańcie się ślinić. To ohydne - powiedziałam z obrzydzeniem.

- Wcaaaale nie. Chcesz spróbować? - powiedział ze śmiechem Louis.

- Nie dzięki. Jakoś nie potrzebuje twoich zarazków.

- Jeszcze będziecie wymieniać zarazki - wypaliła ze śmiechem Demi.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale zauważyliśmy Liama z Danielle.

Liam przedstawił nas swojej dziewczynie. Zabawa trwała dalej. Dziwnie sie czułam obserwując Harry’ego i Demi razem. Chociaż jeszcze niedawno zachowywałam sie tak samo… Ale Josh to już przeszłość, o której nie chce pamiętać.

Usiadłam na huśtawce, która znajdowała się z tyłu ogrodu. Zasłaniała ją altanka. Zaczęłam myśleć o moim życiu, kiedy przyszedł Niall. Dosiadł się do mnie, zaczęliśmy gadać, tak, jak tamtego wieczoru… Czas znowu szybko leciał. Czułam się przy nim dobrze. Jakoś tak… bezpiecznie. Nie sądziłam, że jest taki wrażliwy i uczuciowy. Zapewne dziewczyna, z którą się zwiąże będzie największą szczęściarą. W pewnym momencie pojawił się paskowaty. Wcisnął się pomiędzy nas. Poczułam woń alkoholu. Nastała niezręczna cisza. Ni stąd, ni zowąd, Lou zaczął płakać i żalić się, że nikt go nie kocha. Zaczął wyrzucać Niallowi, że odbija mu dziewczynę. Horan zawstydził się i zaczął tłumaczyć, że między nami nic się nie dzieje. Że to tylko przyjaźń... Zaraz, zaraz… jak to między nami?! O CO MU CHODZI?!

Byłam nieźle zdziwiona, a zarazem wkurzona. W nerwach powiedziałam, że mam chłopaka – Josha. Nagle mina obu zrzedła. Louis zaczął wyć, a Niall zaczął się obżerać żelkami wyjętymi z kieszeni.

Poszłam stamtąd. Usiadłam koło Danielle i zaczęłam z nią rozmawiać. Niestety, przez ten incydent nie bawiłam się już tak dobrze. Wymyśliłam, że brzuch mnie boli i pojechałam do domu. Chciałam ochłonąć. Nalałam wody i wyłożyłam się w wannie...



Perspektywa Demi:




Dzisiejszy dzień miał być… wyjątkowy? przełomowy? To dzisiaj wszyscy mieli się dowiedzieć o mnie i o Harrym. O NAS. DZISIAJ. Cholera, przecież to nie jest pierwszy raz! To dlaczego się tak przejmuję, denerwuję? Mimo to, nie mogłam się doczekać.


Zaczęłam się szykować na sesję. No dlaczego właśnie dzisiaj?! Przecież ja w ogóle nie mogę się skoncentrować! W międzyczasie zadzwoniła Trini. Zaczęłam się ubierać. Założyłam luźną, brązową tunikę i czarne legginsy. Do tego czarne lity i płaszczyk (powoli robiło się zimno, mamy w końcu listopad). Umalowałam się lekko, tylko podkreśliłam oczy kredką. Włosy upięłam w nienagannego koczka.

Już miałam wychodzić, kiedy zadzwonili, że… sesja odwołana. Fotograf złamał rękę, czy coś. No nic, mam więcej czasu dla siebie. Poszłam do kosmetyczki. Poprosiłam o coś delikatnego. Z tego salonu jeszcze nigdy nie wyszłam niezadowolona. Tym razem pani Meggy znów mnie nie zawiodła. Miałam śliczne, beżowe pazurki z dyskretnym, srebrnym paskiem. Potem poleciałam do fryzjera, który podciął moje, jakże zniszczone, końcówki (cóż, praca modelki wymaga poświęceń). Siedząc na fotelu fryzjerskim dostałam smsa.

Demi:

Cześć! Mam dobrą... albo i złą wiadomość. Wracam do Londynu. Jeszcze dziś mam wylot. Widzimy się jutro ! xx

Byłam przeszczęśliwa. Jutro się dowie…

Po wizycie w salonie pojechałam do domu. Była już 15:00, a muszę być gotowa na 17. Wzięłam kąpiel i zaczęłam się stroić. Stanęłam przed szafą. W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?! Po dłuuugich rozważaniach postawiłam na pudrowe rurki, biały top, białe szpilki, a do tego (żeby nie było nudno) czarny żakiet. Do tego biżuteria, obowiązkowo. Zegarek wskazywał 16:40. Dostałam wiadomość.

Harry:

Kiedy będziesz? Ne mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę xxx

Uśmiechnęłam się to komórki. Odpisałam.

Do: Harry

Właśnie wyjeżdżam, czekaj cierpliwie! Ja też już nie mogę się już doczekać ! xxx

            Wsiadłam do wozu i odjechałam. Po jakiś 15 minutach byłam już na miejscu, Zauważyłam auto Trini, musiała przyjechać szybciej. Ciekawe, czy długo już tu jest… Zadzwoniłam. Drzwi otworzył Harry.

- Heeej – przywitał się, mrugając porozumiewawczo. Zrozumiałam, o co mu chodziło. Weszłam do środka, przywitałam się ze wszystkimi i zaczęliśmy się bawić. Po jakiejś godzinie Harry wstał. Złapał mnie za rękę. Powiedział. Jak ja się denerwowałam! Ale było dobrze. Trini pojechała około godziny 23:00, źle się czuła. Gadaliśmy, śpiewaliśmy, było fajnie. Tylko, odkąd moja przyjaciółka odjechała, Lou posmutniał. Podeszłam do niego.

- Ej, o co chodzi? Pokłóciłeś się z Tri?

- Niee, a czego? – zapytał, siląc się na uśmiech.

- Przecież widzę, że odkąd pojechała, siedzisz sam i z nikim nie gadasz. Co jest? Może ci pomogę…

- Bo, widzisz… ja się wygadałem, że ona… mi się… podoba…

- No i co, kłóciła się o to z tobą o to, czy jak? To przecież nie koniec świata!

- Nooo, niby tak, ale… dla mnie koniec.

- Co ci powiedziała? – przestałam ogarniać.

- Nooo… Powiedziała mi o Joshu, jej facecie… a ja myślałem, że nie ma nikogo…

- Bo nie ma! A ten Josh to ostatni gnojek, i tyle!

- Coo? Jak to? Okłamała mnie?

- Ne sądzę. Po prostu nie wiedziała, jak o tym powiedzieć… Niall był przy tym, i ty… Ona jest taka wredna między innymi przez niego!

- Ale co on takiego zrobił?

            Opowiedziałam mu historię Trini. Może nie powinnam, ale w tamtej chwili uważałam, że zasługuje na to.

- Trini poznała go, jak miała 14 lat. On jest od niej 4 lata starszy. Był dilerem. To om wciągnął Tri w to gówno! Na początku była nieśmiała, skryta, ale stawiała jakiś opór. Potem jednak ją przekonał i spróbowała. Najpierw alkohol, potem tytoń, narkotyki… Wyciągał z niej kasę, okradał i namawiał do kradzieży. Jej dziadkowie nie umieli ni zrobić… – Tu zauważyłam, że chciał coś powiedzieć. Wiedziałam, co. – Pozwól, że wyprzedzę twoje pytanie, jej rodzice nie żyją. Miała nieźle na pieńku z policją. Przejrzała na oczy dopiero, gdy próbował ją zabić! Groził też jej dziadkom. Sama zgłosiła się na policję. On siedzi, a ją odesłali na odwyk. Wyszła po roku. Od tego czasu próbuje ułożyć swoje życie od nowa. Nie ufa facetom, a że ją zaskoczyłeś, to nic lepszego nie wymyśliła… Ona naprawdę nie jest zła, trzeba ją po prostu lepiej poznać… - Spojrzałam na Louisa. Był niezwykle przejęty. Nie był gotowy na taki szok. – Tylko pamiętaj, ta rozmowa MUSI pozostać między nami. Nie mów o tym nikomu. Bez wyjątków!

Pokiwał tylko głową.

- Aha, i jeszcze jedno. Nie miej jej tego za złe, ona po prostu potrzebuje czasu.

Wróciliśmy do zabawy. Lou też wrócił do życia. Znowu śpiewaliśmy i bawiliśmy się. Siedziałam koło MOJEGO Harolda i tuliłam się do niego. Cudowny wieczór. Poczułam w kieszeni wibracje. To tylko sms.

Trini:

Mam prośbę. Nie gadaj z Lou. Jutro ci wytłumaczę x

Kurczę, muszę jej to powiedzieć…

Do: Trini

Wiem, że mnie zabijesz, ale za późno. Wpadnij do mnie jutro, pogadamy. Musimy xxx

Zabawa trwała dalej. Cieszyłam się, że nie musieliśmy się już ukrywać. Nasi przyjaciele już wiedzą…

- Harry… jedno mnie zastanawia. Co z twoimi krwiożerczymi fankami? Jak nas gdzieś znajdą i uwiecznią, to ja już w zasadzie nie żyję!

- Dlatego mam pomysł. Powiem o tobie jutro, mamy wywiad dla Ellen Show. Nie wiem tylko, czy będziesz mogła tam pójść ze mną, nie gniewaj się…

- Spokojnie, rozumiem – i obdarowałam go soczystym buziakiem. – Dziękuję – Teraz to on pocałował mnie.

Siedzieliśmy tak jeszcze do drugiej w nocy. Wszyscy trochę popili, ale ja akurat zachowałam wstrzemięźliwość. Jutro musze być przygotowana na telefon od uszkodzonego fotografa, być może zapewni sobie zastępstwo…

- Dobra, kochani, ja uciekam. Wam też radzę kończyć, jutro wywiad! – Pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam do mojego auta. Dopiero za kierownicą uświadomiłam sobie, jak bardzo chce mi się spać. Odpaliłam brykę i odjechałam. Wchodząc do domu, pierwsze, co zrobiłam, to wzięłam prysznic; stwierdziłam, że w wannie mogłam usnąć. Wskoczyłam do łóżka. Chwyciłam za telefon.

Do: Harry

Dobranoc, słońce ty moje xx Kocham cię!! xxx



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
  
 Mamy nadzieję, że ten rozdział również Wam się spodoba ;)
Baardzo prosimy! Jeśli spodobał się Wam nasz blog, polećcie go swoim znajomym, STRASZNIE nam na tym zależy!
Prosimy o komentarze i zaobserwowanie! 
Z góry WIELKIE DZIĘKI! xxxx  

6 komentarzy:

  1. Zakochałam się w tym opowiadaniu *-* na prawdę świetnie piszesz < 333

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3
    HARRY I DEMI ! <3
    UWIELBIAM ICH ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo, biedny Louis. Zrobiło mi się go szkoda. Ale para Louis-Trini podoba mi się o wiele bardziej niż Harry-Demi, według mnie za szybko się wszystko dzieje pomiędzy nimi, jest świetnie, ale trochę zbyt "prosto". Miło się to czyta, ale mam nadzieję, że jeszcze zaskoczycie mnie co do tej dwójki, bo tak naprawdę mało wiemy o nich :).
    Przeczytałam także poprzedni rozdział, wybaczcie, że nie skomentowałam, ale byłam wtedy na telefonie, a ten złom nie ładuje mi komentarzy, zbyt skomplikowane jest to dla niego xd.

    Czekam, do następnego,
    @NessyPL

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo tak. Mimo tego, że uwielbiam na równi Nialla i Louisa, to jednak w tym wypadku chciałabym, żeby ten drugi był z.Trins. Alee pokazcie nam teżr resztę chłopaków.z 1D. Xxxxxxxxxxxx
    Zawsze czytam wasze rozdziały, jednak nie zawsze.od razu je komentuje. Czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest boskie!! Strasznie podoba mi się wątek z Trini i Louisem ^^ Mam nadzieję, że poinformujecie mnie o następnym rozdziale @nicolettam13 :)nie mogę się już go doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie ma 4, 5 i 6 rozdziału a zamiast nich tylko białe pola? o.O

    OdpowiedzUsuń